Cierpienie
Cierpienie jest złem i nie ma źródła w Bogu.

Bóg nie zsyła cierpienia, ale może go do człowieka dopuścić, co określa się jako dopust Boży.
Powiedzenia, że "Bóg tak chciał" lub "to jest kara boska" nie są prawdziwe.

Dopust Boży może mieć miejsce, gdy człowiek z cierpienia, które go dotyka może wynieść dla siebie duchowe korzyści.

Źródłem cierpienia jest szatan, a pośrednio ludzie. Bóg nie zsyła na człowieka kary w postaci cierpienia - człowiek sam się na nie skazuje, rezygnując z wypełniania Bożych przykazań. Jeżeli ktoś choruje z przejedzenia, to jest on sam sobie winien. Jeżeli kłamie i żyje wśród kłamców, naraża się na oszustwa. Zdrajca naraża się na zdradę. Itd. Źródłem nieszczęść i cierpienia mogą być grzechy innych osób lub całych społeczności. Żyjąc w środowisku w którym rozwiązłość jest rzeczą normalną cierpienie będzie skutkiem rozpadu rodziny, braku zaufania. Zwykle relacje przyczynowo - skutkowe nie są jednak takie proste. Zgłębienie do końca tajemnicy cierpienia nie leży w ludzkiej możliwości.

Cierpienia fizyczne (choroba, bieda) często uzupełniane, są o cierpienia psychiczne. Depresje, niezrozumienie rzeczywistości, poczucie odrzucenia, egoizm, złość, nienawiść... Cierpienia duchowe/psychiczne i grzech wzajemnie się wzmacniają.

Psychofizyczne powiązania powodują, że choroby duszy mogą przekładać się na stan fizyczny człowieka.

W wyjątkowych i niezmiernie rzadkich przypadkach cierpienie może pochodzić od Boga, jednak w tym przypadku człowiek świadomie i w sposób bezpośredni musi się na nie zgodzić. Taka sytuacja ma miejsce np przy otrzymaniu od Boga stygmatów.

Bóg nie dopuszcza do człowieka większego cierpienia niż może dany człowiek znieść.

Można prosić Boga o zmniejszenie swoich cierpień. Jednak Jezus mówił: "Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie. niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje" (Łk 9, 23). Chodzi głównie o cierpienia, na które nie można nic poradzić. Ludzie często na nieszczęśliwe sytuacje, które ich dotykają reagują narzekaniem, buntem, złością i nienawiścią skierowaną w jakąkolwiek stronę. Również przeciwko sobie (obwiniając się o zaistniałą sytuację lub - pośrednio - przez kumulującą się w człowieku złość). Dojrzały duchowo człowiek godzi się na cierpienia, na które nie może mieć wpływu (poza modlitwą). Przykładem wzorowej postawy wobec cierpienia był Jan Paweł II. Cierpienia: wojna, faszyzm, komunizm, choroba, postrzał, zło i wrogość świata nie złamały w nim ducha aż do śmierci.

Można też poświęcić cierpienia pewnym intencjom. Jezus przyjął na siebie grzechy (czyli cierpienia) wszystkich ludzi. Cierpiał tak fizycznie jak i duchowo. Można więc powiedzieć: Cierpię, ale oddaję swoje cierpienie za dusze w czyśćcu cierpiące.

Chory człowiek zazwyczaj prosi Boga o uzdrowienie. Samo wyleczenie - w sensie medycznym - zależy od Bożej woli. Jednak mamy ogromny wpływ na uleczenie duchowe. Duch Św. uzdrawia każdego, kto szczerze o to prosi. Może być to porównane z leczeniem psychologicznym lecz w tym ostatnim przypadku w dalszym ciągu pozostajemy sami, opierając się jedynie na swoim umyśle. Kierując się do Boga możemy się na nim opierać tak długo jak nie oddalimy się w stronę grzechu.

Cierpienie i podejście do niego może mieć swoją realną wartość: cenimy i chcemy mieć wokół siebie osoby, na których możemy polegać, gdy przydarzy się coś nieszczęśliwego. Coś, co nie jest po naszej myśli. Osoba uciekająca od problemów nie jest uznawana za godną zaufania, bo odwróci się również od naszego cierpienia. Natomiast każdy problem, który dotknie taką osobą stanie się dla niej tak istotny, że nie będzie ona w stanie dostrzec problemów innych ludzi.